#22 Stephen King - "To"
Autor : Stephen King
Tytuł : "TO"
Tytuł oryginału : "IT"
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Tłumaczenie: Robert P. Lipski
Wydawnictwo: Albatros
Ilość stron:1104
Gatunek: horror
"Dzieckiem nie przestawało się być być w jednej
chwili przy wtórze huku, jak gdyby pękł balon. Dzieciństwo wyciekało z
ciebie jak powietrze z dziurawej opony. A któregoś dnia spoglądałeś w
lustro i patrzył z niego na ciebie dorosły."
Od dzieciństwa ku dorosłości-bohaterowie
Derry, małe miasteczko w stanie Maine. Ledwo zauważalne przez resztę świata, mimo zdarzeń, które mają tam miejsce. Należy bowiem wspomnieć, że od dłuższego czasu w tej mieścinie dochodzi do makabrycznych zbrodni. A ofiarami są głównie bezbronne dzieci. Jak się okazuje w kanałach zalęgło się TO i tylko dzieci są w stanie z TYM walczyć. Grupce siedmiorga przyjaciół udaje się przegonić zło, ale po dwudziestu kilku latach TO ponownie wypełza z otchłani kanałów i dopuszcza się kolejnych zbrodni. Czy złożona w dzieciństwie obietnica, pomoże teraz już dorosłym ludziom w ponownej walce ?
"Czy się unoszą? O tak. One pławią się w powietrzu."
Autor postanowił przedstawić nam powieść mrożącą krew w żyłach, której głównymi bohaterami są małe dzieci i to one odgrywają tu najważniejszą role. Są to osoby z których każda ma swoją niepowtarzalną historię i prywatne życie. Rzeczą, która ich łączy jest fakt, że nie są popularni, a ich krąg zamyka się na liczbie 7. Świat dzieciństwa, został przedstawiony w taki sposób, że momentami czuje się jakbyśmy cofali się do czasów w których większą część naszego życia spędzaliśmy na dworze.
W tej historii to właśnie dzieciństwo jest największym atutem i zarazem przekleństwem. TO, nie jest strasznym standardowym potworem w cielesnej postaci. Na ogół przybiera ciało mrocznego klauna Pennywis'a, ale gdy dochodzi do indywidualnych starć z młodymi bohaterami, przebiegłe zło potrafi wniknąć do umysłu swojego przeciwnika, przejrzeć jego najgorsze strachy i przybrać ich formę.
Jednak to właśnie dzięki dziecięcej wierze w pokonanie zła, zawziętości oraz jedności grupce przyjaciół udaje się wygrać bitwę.Czując jednak gdzieś w głębi, że wojna jeszcze przed nimi.
Zmierzając ku dorosłości, szóstka z siódemki "Klubu Frajerów" opuszcza rodzinne miasto wkraczając w prywatne życie, z dnia na dzień zapominając o strasznych zdarzeniach. Bardzo spodobał mi się pomysł autora na amnezje. Dzięki temu zabiegowi King nie odkrywa nam na samym początku wszystkich kart powieści, ale wprowadza nas w nią małymi kroczkami, przeplatając teraźniejsze dorosłe życie z powoli odzyskiwanymi wspomnieniami z dzieciństwa.
"Może, pomyślał, nie ma czegoś takiego jak
dobrzy i źli przyjaciele. Może są po prostu tylko przyjaciele, ludzie,
którzy będą przy tobie, kiedy ci coś dolega, i pomogą ci, byś nie czuł
się zbyt samotny. Może to ludzie, dla których warto przeżywać strach,
mieć nadzieję... i żyć. Być może są to ludzie, za których warto umrzeć,
kiedy trzeba. Nie ma dobrych przyjaciół. Nie ma złych przyjaciół. Są
jedynie ludzie, których pragniesz i z którymi chciałbyś być - ludzie,
którzy mają swoje miejsca w twoim sercu."
Derry-całe zło świata w jednym miejscu
Poznając to małe miasteczko już od początku spostrzegamy, że nie mamy do czynienia ze zwykłym miejscem. Zło wylewa się tutaj z każdej strony, już od najdawniejszych czasów. Odnajdziemy je w mrocznym klaunie, ale i w niektórych mieszkańcach którzy są źli do szpiku kości. W tak małym miasteczku spotkamy się z rasizmem, przemocą domową, prześladowaniem szkolnym czy zimną obojętnością.
Muszę pochylić czoła dla Stephen'a King'a za świat, który tu wykreował i dopracował biorąc pod uwagę każde najmniejsze szczegóły.
"Nie leczony rak powoduje nieuchronnie śmierć, a Derry nie umarło, wręcz przeciwnie – zaczęło się rozwijać na swój cichy, nie rzucający się w oczy sposób. To po prostu nieźle prosperujące małe miasto, w niespecjalnie mocno zaludnionym stanie, gdzie nieprzyjemne rzeczy zdarzają się nazbyt często… i gdzie mniej więcej co ćwierć wieku następuje eskalacja zbrodni i okrucieństwa."
TO-potwór o wielu twarzach
Doceniam autora za to, że nie ograniczył się w jednej potwornej postaci, ale stworzył zło, które jak sądzę nie przestraszyło by tylko dzieci, ale i również dorosłych. Nie wyobrażam sobie stanąć twarzą w twarz ze swoim największym lękiem nie mówiąc już o przeciwstawieniu się mu. Dodatkowo jest to postać, która oprócz śmiercią karmi się samym strachem i napawa nim.
"Facet przebiera się w strój klowna i zabija dzieciaki. Nie wiem, czemu miałby to robić, ale z wariatami tak to już jest, no nie?"
Podsumowując, książka pochłonęła mnie od samego początku. Od pierwszych stron autor potrafi wciągnąć czytelnika i nie wypuścić aż do ostatnich stron, a trzeba przyznać, że tu mamy ich naprawdę sporo. Znając już troszkę styl pisania tego autora, spodziewałam się, że ilość stron bierze się w dużej mierze z rozległych opisów czy wtrąceń i tym razem będąc na to przygotowana nie przeszkadzało mi to. Wręcz przeciwnie, wprowadzało mnie to w życie mieszkańców i ich historię.
Fabuła dopracowana w 100%, nie brakuje jej zupełnie nic. Oryginalny pomysł na osadzenie dzieci i ich beztroskiego świata w brutalnej walce. Zło wykreowane na paskudną krwiożerczą postać. Prawie wszystko na plus.
Piszę prawię, ponieważ w ostatniej części książki wystąpiła scena na którą nie byłam przygotowana, której się nie spodziewałam i która wprowadziła mnie w niemałe zakłopotanie. Nie będę Wam pisać o co konkretnie chodzi, ponieważ byłby to dla Was spojler, a nie chcę takowych zamieszczać. Ale nie rozumiem dlaczego autor wymyślił taką scenę, bez wątpienia można było ją zastąpić czymś innym, przyjemniejszym.
Nie mniej polecam tę pozycję, tym którzy gustują w takich grubaskach i cenią twórczość King'a.
"Z tego, co wiem, koszmar, który nie miał się
zakończyć przez całe dwadzieścia osiem lat (jeżeli w ogóle się
skończył), zaczął się od małej łódki zrobionej z gazety i puszczonej w
rynsztoku."
#1 question
W jakiej postaci To okazałby się Wam ? :D
Poza tym, że nie przepadam za klaunami (nie boję się, ale nie lubię tych dziwadeł! :D), do sięgnięcia po tą książkę zniechęca mnie ilość stron...
OdpowiedzUsuńAle recenzja ciekawa, historia wydaję się wciągająca, więc chyba muszę się zmotywować i pójść na spotkanie z TYM :)
Ilość stron jest faktycznie troszkę odstraszająca :D Mimo że książka mnie wciągnęła pod koniec chciałam już jak najszybciej ją skończyć bo byłe tego tak dużo :p Polecam jednak ;)
UsuńBardzo chciałabym to przeczytać, ale po prostu się boję. Z Kingiem mam tak, że jego książki są super, albo uważam je za totalny chłam. Nie chciałabym się męczyć przez ponad 1000 stron, ale no... Przeczytam to, kiedyś na pewno, bo jednak bardzo mnie ciekawi i każdy poleca. Z drugiej strony każdy polecał "Misery", a dla mnie to dno totalne i sama nie wiem, co robić ;-;
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie,
http://pattzy-reads.blogspot.com/
Znam to bo mam z tym autorem tak samo. Jedne książki albo uwielbiam, albo totalnie nie są dla mnie. Z tą się jednak udało i myślę że i Tobie może przypaść do gustu ;)
UsuńDo tej pory przeczytałam tylko jedną powieść Kinga, mianowicie "Buick 8" - wynudziłam się jak mops, przez co nie sięgnęłam po więcej. Jednak wierzę, że autor pisze naprawdę dobre książki - obym w końcu się o tym przekonała. Może sięgnę właśnie po "TO"? :)
OdpowiedzUsuńNiestety, nie czytałam jeszcze żadnej książki Kinga, aż wstyd ;/
OdpowiedzUsuń