#74 Kuba Libre - "Ambulanse też się psują"
Autor: Kuba Libre
Tytuł: "Ambulanse też się psują"
Tytuł oryginału: ---
Tłumaczenie: ---
Tłumaczenie: ---
Wydawnictwo: Wydawnictwo WERTRUZIM.SELFMADE
Ilość stron: 172
Gatunek: literatura współczesna
Gatunek: literatura współczesna
"I to fajnie.
Dzisiaj wszystko jest fajne. Dlaczego na pytanie o wrażenia z ostatniego wyjścia do kina, dziewięćdziesiąt dziewięć procent ludzi odpowie, że było fajnie? Film był fajny. Aktor grający główną rolę jest fajny. Pani sprzedająca bilety też była fajna. Nasz język daje wiele możliwości, a ludzie zamykają się w klatkach z tymi kilkoma najprostszymi rozwiązaniami. "
Lubię sięgać po debiuty, a już w szczególności, gdy są to debiuty naszych rodzimych autorów. Więc, gdy dostałam wiadomość od Kuby z propozycją otrzymania jeszcze ciepłego egzemplarza, zaraz po premierze i gdy w tej propozycji zaznajomiłam się z krótkim fragmentem powstawania tej książki, nie mogłam odmówić. Ba! Ja bardzo się cieszę, że nie odmówiłam, bowiem historia okazała się być bardzo fajna wartościowa.
W ciągu jednego wieczoru poznajemy Kubę, który jest głównym bohaterem, ale i narratorem tej treści. Poznajemy go w momencie, gdy wchodzi on do pierwszego lepszego klubu w mieście. I w tym momencie zaczynamy proces obserwacji otoczenia i ludzi z tego otoczenia. Nasz bohater, bowiem nie jest jak każda młoda osoba w jego wieku. Zdaje się być wręcz oryginalny na tle swoich rówieśników, lubi on przyglądać się społeczeństwu i wyciągać na tej podstawie jakże trafne wnioski, na temat ludzi żyjących w obecnych czasach. I właśnie te wnioski będziemy mogli poznać i przeanalizować podczas tego jednego wieczoru, gdy toczy się akcja książki.
"Nie wstydzę się niewiedzy, rzygam nowoczesnością. Jestem dumny z tego, że moje atrybuty to kartka papieru i długopis. Jestem kompletnie antynowostkowym przedstawicielem młodego pokolenia."
Pierwsze co mnie urzekło to bardzo oryginalny i intrygujący tytuł i wydanie tej książki. Czarna okładka z różowym rzucającym się w oczy tytułem i autorem, oraz biały rysunek popielniczki. Minimalizm chwytający moją srokową duszę. Treść czytelna, z nie za małą czcionką i bez błędów.
A dalej to już tylko intrygująca historia, której nie można porównać do żadnej innej.
Nasz główny bohater to oryginalny człowiek. Można by rzec, że jest to osoba z tradycjami, która nie daje się porwać duchowi czasu i nie płynie rozwijaniem się technologii. Woli on tradycje i im pozostaje wierny. Jednocześnie uparty osobnik. Dzięki narracji pierwszoosobowej możemy wręcz wniknąć w umysł bohatera i jeszcze lepiej go zrozumieć. Nie wszystkie jego wyboru pochwalałam, ale większość jego spostrzeżeń rozumiałam i wraz z kolejnym odkryciem zdawałam sobie sprawę, że właśnie w takim świecie teraz żyjemy. Paradoks w wielkim stopniu goni cynizm i to na każdym kroku. Kuba wprost przedstawił nam jak teraz wyglądają relacje między ludźmi, gdy wpatrywanie się w ekran telefonu jest ciekawsze niż tradycyjna rozmowa czy jakie problemy zaprzątają ich głowie w większym stopniu. Zauważamy, że wiele jest osób, które naśladują inne i nie chcą wyjść z tłumu i niczym się nie wyróżniają i jak ciężko jest spotkać nieszablonową osobę, która nie boi się wyrazić wprost swojego zdania. Wyciągniemy taki wniosek jak na przykład, że bardzo dużo ludzi potrafi wydać osąd na temat innej osoby tylko na podstawie jego wyglądu czy ubioru. Oprócz tych kilku przykładów poznamy i wiele innych, które dają do myślenia. Mi ciągle podczas lektury towarzyszyła myśl, że sama znam takie osoby, że nawet po części niestety w kilku przypadkach jestem taką osobą co jest niepokojące.
"To niesamowite, jak w jednej chwili, wskutek niefortunnego zbiegu okoliczności można niemal nieodwracalnie przepierdolić sobie wizerunek, a nawet wizerunek całemu pokoleniu." (...) "To niesamowite, jak w jednej chwili, wskutek szczęśliwego zbiegu okoliczności można wyrobić sobie pozytywny wizerunek, a nawet wizerunek całemu pokoleniu."
Zostałam zaskoczona. Zostałam zaskoczona pozytywnie. Nie spodziewałam się, że dostane w swoje ręce tak dobrze napisany debiut, który nie będzie tylko kolejną fikcyjną historyjką. Ale będzie to zbiór cholernie trafnych wniosków, które dają mi jako czytelnikowi, ale i jako młodej osobie wiele do myślenia. Zapewniam Was, że po przeczytaniu tej książki zdacie sobie sprawę, że znacie przedstawione argumenty z autopsji. Ja Wam gorąco polecam "Ambulanse też się psują", ja nawet uważam, że powinniście ją przeczytać. Ciężko jest mi uwierzyć, że jest to debiut, ponieważ czytało mi się tę historię szybko i łatwo. Wciągnęła mnie ona wgłąb i nie wypuściła aż do ostatniej strony, wywołując w mojej głowie, wiele myśli.
Bardzo dziękuje za możliwość przeczytania autorowi, którego znajdziecie tutaj - Wertruizm
Mocno mnie zaciekawiła ta książka. 😊
OdpowiedzUsuńNaprawdę warto odezwać się do autora ;)
UsuńSama nie wiem, chyba nie bardzo czuję, że to coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo to naprawdę fajny debiut ;)
UsuńNa dzień dzisiejszy nie ciągnie mnie do tej książki, ale może kiedyś to się zmieni. Nie lubię chodzić do kina, więc byłabym jedyną osobą, która by mówiła "nie było fajnie" :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że jednak kiedyś ją przeczytasz ;)
UsuńPóki co mam mieszane odczucia, co do tej książki :) ale nie wykluczam przeczytania jej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Książkowa Przystań
Nie wykluczaj, bo jednak warto ;)
UsuńNie jestem do końca przekonana, osobiście podchodzę z dystansem do debiutów z nieznanych mi wydawnictw. Możliwe, że główny bohater przypadłby mi do gustu, ale raczej się z nim nie poznam - może to będzie dziwne dla kogoś postronnego, ale odrzuca mnie fakt, że autor nadał mu własne imię. W każdym razie cieszę się, że jednak ja posiadam znajomości, które nie polegają na wpatrywaniu się w telefon, przyjaciele mają swoje zdanie, idą własnymi ścieżkami i nie są przy tym kontrowersyjni dla otoczenia. Chociaż może po prostu my w to tak nie wnikamy, że zupełnie obce są nam oceny nieznajomych ludzi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło.
Autor był zmuszony na założenie własnego wydawnictwa, żeby móc wydać tę książkę, ponieważ nie ma się co oszukiwać, że na dzisiejszym rynku ciężko jest się wybić, jeśli nie jest się znanym. Bardzo się cieszę, że masz takich znajomych.
UsuńOkładka rzeczywiście zachęcająca, lubię polskich pisarzy, więc zapiszę sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafi ona w Twoje ręce ;)
UsuńTo potwierdza, że warto dawać szansę debiutującym, czasem można trafić na bardzo ciekawe propozycje czytelnicze. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio odpuściłam sobie debiuty, ale nie z niechęci, tylko braku czasu, może w wakacje uda się coś w tym temacie przedsięwziąć. :)
UsuńJa jestem zdania, że warto pomóc im się wybić, jeśli mają do pokazania coś oryginalnego ;)
UsuńChyba sobie odpuszczę tę lekturę
OdpowiedzUsuńWielka szkoda
UsuńJeśli chodzi o debiuty to zastanawiam się dwa razy czy sięgnąć :-)
OdpowiedzUsuńJa niestety nie, daje szansę ;|)
UsuńRzadko sięgam po debiuty, a jak widać powinnam im częściej dawać szansę
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak !
UsuńTo chyba nie moje klimaty...
OdpowiedzUsuńSzkoda.
UsuńNie słyszałam wcześniej o tej książce, ale dzięki Twojej opinii trafia ona na moją listę do kupienia! Dzięki!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Monia z www.onalubi.com